LEX ET LINGUA

  1. pl
  2. en
Lex et lingua

LEX ET LINGUA

Mity o zawodzie tłumacza przysięgłego

11 kwietnia 2022

O wielu zawodach czy zajęciach krążą różne mity, jak chociażby ten o studentach prawa robiących notatki żółtym długopisem, żeby nie dało się ich skserować – to oczywiście nieprawda. Ale czy słyszeliście kiedyś jakieś opowieści dziwnej treści na temat zawodu tłumacza przysięgłego? Mnie kilka razy się to zdarzyło, zarówno wówczas, kiedy dopiero przygotowywałam się do egzaminu, jak i później, kiedy zaczęłam praktykować jako tłumacz. A przeglądając Internet, czasem po prostu łapię się za głowę czytając różne kwiatki na ten temat. Zatem zadanie na dziś – rozwiewam mity na temat zawodu tłumacza przysięgłego! Zapraszam do lektury!

Mit 1: Każdy tłumacz przysięgły jest urzędnikiem państwowym, a jego pracodawcą jest minister sprawiedliwości.

Nie jest to prawda. Po zaprzysiężeniu tłumacz przysięgły nie staje się urzędnikiem państwowym, lecz osobą zaufania publicznego i uzyskuje prawo do wykonywania wolnego zawodu. Niektórzy tłumacze prowadzą działalność gospodarczą i zajmują się wyłącznie tłumaczeniem lub oprócz tłumaczenia też np. nauczaniem, inni pracują na etacie w zupełnie innym zawodzie i tłumaczą dodatkowo, po godzinach. Teoretycznie oczywiście można zatrudnić się w Ministerstwie Sprawiedliwości czy jakimkolwiek innym ministerstwie na stanowisku tłumacza, ale nie dzieje się to automatycznie z chwilą wpisu na listę tłumaczy przysięgłych, tylko trzeba przejść przez proces rekrutacji. Tak więc samo zaprzysiężenie nie sprawia, że stajemy się urzędnikami. A co z obowiązkiem wykonywania tłumaczeń dla organów wymiaru sprawiedliwości? On też nie wynika ze stosunku pracy, tylko z ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego i nie ma nic wspólnego z tym, czy i gdzie tłumacz jest zatrudniony.

Mit 2: Tłumacz przysięgły wykonuje tłumaczenia przysięgłe.

Nie, nie, po stokroć nie! Nie ma czegoś takiego, jak „tłumaczenie przysięgłe”. Już sama intuicja językowa mówi nam, że przysięgać może człowiek, a nie tłumaczenie. Pojęcie „tłumaczenie przysięgłe” nie pojawia się ani w ustawie o zawodzie tłumacza przysięgłego, ani w kodeksie zawodowym tłumacza przysięgłego (to z kolei nie jest ustawa, lecz zbiór dobrych praktyk) – występuje tam wyłącznie „tłumaczenie poświadczone”. Dodam jeszcze tylko, że na egzaminie na tłumacza przysięgłego za napisanie w nagłówku „tłumaczenie przysięgłe” od razu tracimy punkty – a nie oszukujmy się, są to punkty łatwe do zdobycia, które jednak mogą zdecydować o tym, że zdamy lub nie. Poprawna forma brzmi więc „tłumaczenie poświadczone” lub „tłumaczenie uwierzytelnione” – to ostatnie wprawdzie nie pojawia się w aktach prawnych, ale również jest stosowane w praktyce i obie formy są poprawne.

Mit 3: Aby zdać egzamin na tłumacza przysięgłego, trzeba mieć znajomości w ministerstwie lub skończyć specjalny kurs w Warszawie.

Całe szczęście, że to nieprawda! Aby zdać egzamin, potrzebna jest wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza. Znajomości nie pomogą, bo prace są kodowane i nie wolno ich podpisywać imieniem i nazwiskiem, a jeśli ktoś to zrobi, to cały tekst jest niezaliczony, co w praktyce oznacza, że cały egzamin jest niezdany. Żadnych specjalnych kursów w Warszawie też nie trzeba kończyć. Kursów czy studiów podyplomowych przygotowujących do egzaminu jest oczywiscie mnóstwo i jak najbardziej warto się nimi zainteresować, ale nie jest wymagany jakiś konkretny kurs - ja na przykład skończyłam studia podyplomowe dla tłumaczy w Krakowie. Na egzaminie nikt jednak o to nie pyta. Zdawalność jest faktycznie niska i wynosi około 25%, ale najbardziej wynika to chyba z braku odpowiedniego przygotowania. Więcej na ten temat na pewno mogłaby powiedzieć komisja egzaminacyjna, więc nie będę się tutaj bardziej szczegółowo wypowiadać 🙂

Mit 4: Na egzaminie na tłumacza przysięgłego nie wolno mieć żadnych słowników.

Na egzaminie pisemnym wolno, oczywiście, a nawet trzeba – pod warunkiem, że są to wyłącznie słowniki papierowe. Można przynieść zarówno słowniki dwu- jak i jednojęzyczne, słowniki ogólne i specjalistyczne, a także własne glosariusze, które nie mogą jednak zawierać tłumaczenia całych przykładowych dokumentów czy nawet całych zdań – komisja sprawdza to przed egzaminem. Ze słowników w telefonie czy na tablecie korzystać nie można. Ja przyszłam na egzamin z całą walizką słowników i nie byłam jedyną taką osobą. Skoro można je przynieść, to trzeba z tego skorzystać, nawet jeśli zajrzy się do nich tylko raz albo i wcale. Natomiast na ustnym słowników faktycznie mieć nie można. Jeżeli jednak ktoś solidnie przygotował się do pisemnego, to przed ustnym wystarczy po prostu poćwiczyć techniki tłumaczenia ustnego.

Mit 5: Tłumacze przysięgli dzielą się na pisemnych i ustnych.

Nie ma żadnego podziału. Aby zostać tłumaczem przysięgłym, trzeba zdać zarówno egzamin pisemny, jak i ustny i nie ma zmiłuj, że ktoś nie lubi tłumaczyć ustnie. Może się oczywiście zdarzyć, że ktoś rzadko tłumaczy ustnie, więc nie czuje się w tym pewnie i nie przyjmuje takich zleceń. Stąd może powstać mylne wrażenie, że dokumenty do tłumaczenia powinniśmy zanieść do jednego tłumacza, a na ustne poszukać kogoś innego. Ale w rzeczywistości tak nie jest i każdy tłumacz przysięgły ma prawo (a czasem obowiązek) tłumaczyć zarówno pisemnie, jak i ustnie. Inną kwestią są tłumaczenia konferencyjne – tego nie każdy tłumacz przysięgły się podejmie, gdyż tutaj potrzebne są zupełnie inne umiejętności i ja takich tłumaczeń nie wykonuję, za to tłumaczę ustnie w sądzie, w prokuraturze, na policji, w urzędach i w kancelariach notarialnych.

Mit 6: Tłumacz przysięgły opisuje elementy tłumaczonego dokumentu, takie jak podpisy czy pieczęcie, tylko na życzenie klienta.

Wiele dokumentów, nie tylko urzędowych i sądowych, oprócz tekstu zawiera także podpisy i pieczątki oraz inne elementy, np. znaki wodne, godło państwowe czy logo firmy. I nie jest tak, że klient może sobie wybrać, czy chce, aby tłumacz je opisywał, czy nie, bo przykładowo chce zaoszczędzić na ilości znaków. Tłumacz ma po prostu obowiązek opisania tych elementów niezależnie od tego, czy klient sobie tego życzy. Nawet jeśli – teoretycznie – umówiłby się z klientem, że tłumaczy tylko treść, z dużym prawdopodobieństwem urząd czy sąd takiego tłumaczenia nie przyjmie. O obowiązku opisania wszystkich elementów dokumentu mówi wyraźnie także kodeks zawodowy tłumacza przysięgłego. Jest to zatem kwestia obowiązku tłumacza, a nie jego umowy z klientem.

Mit 7: Jeżeli sąd powołuje tłumacza przysięgłego, musi wybrać takiego, który mieszka jak najbliżej siedziby tego sądu, najlepiej z tego samego miasta.

To zależy. Jeśli chodzi o tłumaczenia ustne, rzeczywiście tak jest najlepiej i najwygodniej dla tłumacza, który nie traci czasu na dojazd. Jak najbardziej uzasadnione jest więc powoływanie „lokalnego” tłumacza – dotyczy to jednak tylko tłumaczy popularnych języków, takich jak angielski czy niemiecki. Ale już tłumacze języków rzadkich są powoływani na tłumaczenia ustne niezależnie od tego, czy mieszkają blisko sądu, bo np. dla danego języka jest tylko trzech czy czterech tłumaczy w całej Polsce. Natomiast jeśli chodzi o tłumaczenia pisemne, ma to sens tylko w przypadku bardzo pilnych zleceń, które trzeba zrealizować w tym samym dniu – np. rano sąd wysyła mailem dokumenty, które mają być przetłumaczone do południa – wtedy im bliżej sądu tłumacz mieszka, tym szybciej to tłumaczenie dostarczy. Ale większość zleceń nie jest aż tak pilna, przeważnie sąd wysyła dokumenty pocztą, tak samo tłumacz odsyła tłumaczenie, zawsze można też wysłać priorytetem, wtedy naprawdę nie ma żadnego znaczenia, czy tłumacz ma do sądu blisko czy daleko. Poza tym nie ma żadnego przepisu, który nakazywałby sądowi powoływanie tłumacza mieszkającego jak najbliżej siedziby sądu.

To już wszystkie mity na temat zawodu tłumacza przysięgłego, z jakimi się zetknęłam. Mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś nowego 🙂 Serdecznie zapraszam również do polubienia mojej strony na Facebooku, gdzie zawsze zamieszczam najbardziej aktualne informacje na temat mojej działalności. Można mnie znaleźć także na Instagramie i na LinkedIn. Do zobaczenia w następnym artykule!

 

Designed by Photo & Design

Copyright © 2021-2022 LEX ET LINGUA Justyna Mysłowska